11 October 2012

We grow used to the sadness, simply incorporate it into our days

Miotam się z myślami. Czy się rozpisać. Czy się nie rozpisać. Chciałbym wyrzucić coś z siebie, ale nie wiem czy pisanie tutaj tego wszystkiego jest dobrym pomysłem. Dlatego napiszę część. Jestem po kilkudniowej przerwie. Wszystko spowodowane dość sporą ilością nauki (na szczęście jutro mam wolne) i brakiem chęci. Wiecie, nagle przestało mi się chcieć. Nie wiem czemu. Do tego setnego posta miałem taką motywację, wewnętrzny motor. A teraz. Teraz jakoś mniej. Słucham właśnie piosenek z przyszłej płyty Lany. Głównie "Ride". 
Muszę odbudować pewną znajomość. Znaczy nie muszę. Ale chcę. 
Chciałbym też pościągać sobie mnóstwo nowych piosenek, poprzeglądać tumblr'a, poczytać książki (nie tylko lektury), poczytać blogi o modzie, przyłożyć się do nauki (bo w tym roku jakoś za bardzo nad nią nie ślęczę). Siedzę tak i zdaje sobie sprawę, że nie mam na to wszystko czasu. I nie cieszy mnie to. I ogarnia mnie ostatnio nostalgia. No jakoś tak dziwnie jest ostatnio.
 Dziś dostałem creepersy i już wiem co do nich ubiorę w poniedziałek. Nie mogłem się doczekać, a teraz nie ma jakiejś wielkiej euforii. Matko, mnie już nic nie cieszy...

Dwadzieścia dziewięć:

Sukienka- Young Hollywood
Torebka- DVF
Obcasy- Alice + Olivia
Bransoletka- Bonjour Bizou
Okulary- Bonjour Bizou
Naszyjnik- Coco Chanel



Lana Del Rey- Ride

8 comments:

  1. WOOO makijaż !!!
    wszystko jest bardzo dobrze :)

    ReplyDelete
  2. Powiem Ci, że ja też nie mam na nic czasu i miałam taki okres, że nic mnie nie cieszyło, ale to przejdzie. Pomyśl, że jutro piątek ! ;d

    ReplyDelete
  3. Mam to samo. Może kiedyś nam przejdzie.
    A stylizacja ładna, bardzo delikatna. :D

    ReplyDelete
  4. Głowa do góry, Adaś!

    bardzo ładna stylizacja.

    ReplyDelete
  5. Spoko chyba każdy przechodzi taki okres.
    Stylizacja delikatna i ładna.

    ReplyDelete
  6. mmm... szekszi :D uwielbiam Twoje makijaże :)

    ReplyDelete