06 October 2012

We should die here

Dwadzieścia siedem. Z tą kiecką naprawdę trudno było coś wykombinować. Bazą była ona i buty oczywiście, jak tylko je zobaczyłem w sklepie, wiedziałem, że je połączę z tą sukienką. Reszta dodatków sprawiła mi więcej kłopotów, żeby wyszło ładnie i nieprzesadzenie jest dość skromnie, finezji dodaje zmyślna fryzura, która mi pasuje, a spodziewałem się, że nie będzie. 

Wiedziałem, że mój dobry nastrój nie potrwa wiecznie, ale nie spodziewałem się, że zostanie zepsuty jeszcze wczorajszego wieczora przez kłótnię z rodzicami. Tak bardzo już dawno się nie kłóciliśmy. Cud, że dziś zwrócili mi laptopa.

W następnym poście niespodzianka. To zapewne już jutro.


Sukienka- Young Hollywood
Koturny- Museum Miles
Kopertówka- Rio
Bransoletka- DVF
Pasek/naszyjnik- Lanvin Paris

Sóley- Bad Dream

10 comments:

  1. sukienka, buty i fryzura *.* co do torebki i bransoletki, to raz jak patrze to mi sie podoba, a za drugim razem mniej ;d

    ReplyDelete
  2. Użyłeś do stylizacji 4 rzeczy, a i tak jest ciekawa O.o Omć.

    ReplyDelete
  3. No i gdzie ten brak weny?
    cudowny <3

    ReplyDelete
  4. Buty są wspaniałe. Bardzo mi się podoba :)

    ReplyDelete
  5. Bosko! Uwielbiam tą sukienkę. Zazdroszczę włosów :D

    ReplyDelete
  6. Perfekcyjny Pan Stylizacji.
    Musisz być zawsze taki boski? :)

    ReplyDelete