Suicide is in my blood, it always was.

Dzisiejszy dzień jest bardzo męczący, może tylko taki mi się wydaje bo spałem mniej niż 5 godzin. Rano oczywiście byłem nieprzytomny, nawet gorący prysznic nie pomógł, z zimnym wolałem nie ryzykować. Potem kilometr do szkoły w ulewny deszcz, gdybym wiedział, że się tak rozpada wziąłbym parasol, ale, że ja nie myślę racjonalnie, parasola nie wziąłem i przyszedłem cały mokry do szkoły. Czekał mnie test z geografii, który okazał się łatwy, zrobiłem go jako pierwszy z klasy w 25 minut i do końca lekcji się nudziłem, chociaż nie, rozrywkę zapewniła mi pomoc innym. Oprócz tego musiałem zająć się w szkole dodatkowym niemieckim, bo jak zwykle nie odrobiłem go, a miałem zaraz po lekcjach. Okazało się też, że dziś jest olimpus z niemieckiego, za który zapłaciłem we wrześniu i o którym zapomniałem, nie poszło mi źle, powiem nawet, że jak na mój poziom to nie najgorzej (tzn. na 30 zadań z 18-20 mam poprawnie). Na szczęście teraz mogę trochę odsapnąć, bo jutro mam 3 przedmioty, w tym na 2 nie muszę się uczyć (z niemieckiego był test, a matematyki nie będzie).

Ostatnio dodawałem mniej stylizacji, powiedzmy- chwilowy brak weny. Po wydaniu fortuny w Basics, myślę, że się rozkręcę, ale nie chcę wykrakać, więc nie obiecuję na razie nic.

PS. Pierwszy raz używam tego różańca, do tej pory denerwowały mnie w nim paciorki, a tu wyglądają znośnie.

Biustonosz- Basics

Kurtka- Jean Paul Gaultier

Spodnie- Supertrash Girls

Obcasy- Rio

Torebka- LE

Pasek- Gucci

Bransoletka- Wild Candy

Tatuaż- Evil Panda

Różaniec- Tingeling

Okulary- Bonjour Bizou

Marina & The Diamonds- Space And The Woods