22 March 2013

Our love is madness



Czy zastanawialiście się kiedyś, czemu tragiczne wiadomości przychodzą nagle, niespodziewanie jak piorun z nieba, a te przyjemne, radosne pozostawiają zdziwienie i niedowierzanie w naszym sercu? Dla mnie mój tytuł laureata z polskiego dzisiaj jest równie abstrakcyjny co obrazy Pollocka. Może w przyszłym tygodniu w to uwierzę, może później. Liczy się to, że już nie piszę egzaminu humanistycznego, czyli nie zaprzątam sobie głowy historią i wosem w trzeciej klasie. Wyobraźcie sobie to, że na konkurs poszłam tylko dlatego, że nie chciało mi się pójść na znienawidzoną przeze mnie muzykę. Koszmarnie wymyślony przedmiot, źle nauczany, oczywiście przez wredną nauczycielkę - ksywa Wampirzyca chyba daje sporo do myślenia? Uczymy się o Wincentym z Kielczy, a bezpośredniej lekcji o Chopinie nie ma. Przepraszam bardzo, ale Etiudy Rewolucyjnej na lekcji muzyki nie usłyszałam. Z nadzieją spojrzałam na dział poświęcony rockowi i jazzowi, by na muzyce usłyszeć 40 minutowy wykład o jazzie i 2 minuty o muzyce rockowej, zakończone wyrazem twarzy mówiącym: "Lepiej mnie się o nic nie pytajcie, bo nienawidzę tej muzyki". A tak się cieszyłam, że posłucham Pink Floyd w szkole. Na mojej lekcji muzyki Another Brick in the Wall byłoby idealnie dopasowaną piosenką.

Blazer - Archive
Biała koszula - Pet a Porter
Sweter - DKNY
Spódnica - Archive
Pasek - It Girls
Kopertówka - Antidote
Buty - It Girls


Muse, z każdą nową płytą rozkręcacie się coraz bardziej 

6 comments: