Zamierzeniem kreacji było zrobienie z mojej lalki wielce-modystki odzianej w pańciowy, rareskowy płaszczyk. Nie wychodziło, więc poszłam w przeciwną stronę bieguna i zainspirowałam się bazarowymi babuszkami, toteż pewna żulowość tej pani jest zamierzona.
Wiem, że chusta jest za nisko, toż to efekt zamierzony! (swoją drogą, kupiłam ją tylko dlatego, że kosztowała mnie całe 10 sm, nie mogłam tego przegapić, choć jakoś mnie początkowo nie urzekła)
Lista zakupów:
Boska chusta - Stardoll, sb
Wielce żulowa kurtka - Takie śmiesznie małe, zawijasowe literki rozczytać nie mogę, sb
Ślicznie żółta bluzka - Decades, sb
Spódnica piękna, choć w paski zielone - Archive, takoż sb
Buty, w końcu znalezione - Bojour Bizou, sb
Pasek, tak praktyczny, że prawie zawsze go używam - Pretty 'n Love, sb
Torebka - Decades
Bransoletka - Folk, też sb
(lol, tylko torebka z plazy, soł słit)
Piosenka raczej nie należy do moich ulubionych, ale tematyczna jest. Za bardzo nie wiem, jak się do niej odnieść, bo z jednej strony jest o końcu lata, więc jest hura-optymistycznie (nie lubię tej pory roku, serio), ale z drugiej Swiatosław śpiewa o tym, że "Lecę z tobą tam, gdzie jest lato". Nie mam nic przeciwko lataniu z Swiatosławem, ale nawet gdyby mi obiecał, że do swojej śmierci będzie śpiewał tylko mi, nie poleciałabym, "tam, de lito". Nienawidzę lata i cieszy mnie wers, który głosi " Lato płacze, jakby je bolało". Dobrze mu tak.