Zaatakowana deszczem, uderzona nie raz kantem parasola, odurzona zapachem perfum, tych od wielkich designerów i tych, po 5 zł z bazarku miejskiego, wpół zamarznięta podczas stania nad grobem, ale wróciłam. Po raz dziesiąty, setny, tysięczny? Mam nadzieję, że na dłużej. Nie będę podawać powodów nieobecności, bo byłoby to bezsensowne, nudne i niepotrzebne. Żyłam w monotonii, harując nad książkami, pisząc 3 stronicowe zadania domowe i musiałam przywyknąć do nowego tempa życia. Przełom nastąpił, kiedy zdarzyły się trzy rzeczy: śmierć bliskiej mi osoby, przesłuchanie nowej płyty Muse i pierwszy szkic, rysunek, od czasu, kiedy prawie całkowicie porzuciłam rysowanie. Mam nadzieję, że przyjmiecie mój powrót. Jeśli nie, spokojnie odejdę z bloga. Ogromne wrażenie wywarł na mnie utwór Muse, który linkuję koło stylizacji. Mała ilość dość niezrozumiałych znów, elektroniczne instrumenty. I ten teledysk, magiczny, ludzki. Nie potrafię nazwać emocji, które czuję, kiedy widzę i słyszę Isolated System. Nigdy się tak nie czułam.
Stylizacja prosta, elegancka, ale rockowa. Typowo schizmowa, z wykorzystaniem moich ulubionych ubrań. Wybaczcie buty.
Kamizelka - Bonjour Bizou
Koszula - It Girls
Gorset - Evening Falls
Spódnica - It Girls
Kopertówka - Archive
Tatuaże - Evil Panda
Buty - Miss XV BFF (?)
Co do Muse to masz całkowitą rację. Ale i tak nie pozwolę Ci odejść z bloga.
ReplyDeletemega :) i zostań.
ReplyDeleteŚlicznie <3 + nie ma powodu byś miała odejść.
ReplyDeleteładna piosenka, stylizacja i nie odchodź :)
ReplyDeleteŚwietna stylizacja Jadziu (nie wiem jakich zdrobnień używa się do Twojego imienia o.O). C:
ReplyDeleteNa pomysł Twojego odejścia mówię stanowczo N ! E
Ta piosenka choć jest dziwaczną kompozycją co za tym idzie sklejką różnych dziwności jest naprawdę cudowna. Jak słuchałem jej przez głośniki to nie do końca mi się podobała, dopiero jak przesłuchałem jej przy pomocy słuchawek.. wow♥
Stylizacja świetna.
ReplyDeleteNIE OD CHODŹ!
No coś ty z tym odejściem, zwariowałaś? :D
ReplyDeleteJa pamiętam, jak kiedyś miałam fazę na Muse, głos Matta, taki magiczny.
Stylizacja jest świetna.
Tak bardzo brakował tu "typowo schizmowych" stylizacji :] Jest cudowna jak wszystkie Twoje stylizacje. Co do piosenki, fanką muse nigdy nie byłam i ich piosenki nie szczególnie mi się podobały... nastąpił przełom, ta jest warta uwagi a nawet ciekawa.
ReplyDeleteNigdy, przenigdy nie opuszczaj tego bloga!
Pozdrowienia, IcySourGirl