Zawsze chciałam być Brunetką, brunetką przez wielkie B. Nie byle jaką, chciałam być piękna, zmysłowa i czarująca. Chciałam być kobietą o kruczoczarnych włosach, która zachwycać będzie w każdym stroju, choćby nie była to perfekcyjna, zmysłowa sukienka z czerwonej koronki i włoskie, czarne szpilki. Mogłabym umalować usta czerwoną szminką, maznąć rzęsy tuszem, spojrzeć w lustro i olśniewać. Zachwycać śródziemnomorskim pięknem. Mogłabym podejść do baru i czekać na mężczyznę, który postawi mi drinka. Nie byle jakiego drinka, a i mężczyzna powinien być niczego sobie. W końcu byłabym kruczowłosą królową życia o oliwkowej karnacji i wiśniowym manicure. Byłabym piękna i zachwycająca. Może zostałabym modelką albo aktorką? Przechadzałabym się w nieziemskich sukniach na jachcie swego bogatego męża w Monaco. Oglądałabym brylanty u Tiffanny'ego, albo rubiny od Cartiera. Wiodłabym słodkie, rozkoszne życie, niczym sen, piękny sen. Niestety, zachorowałam na blond. Durny blond.
To, że założyłam czarną perukę i wytaplałam się w samoopalaczu, nie oznacza, że jutro nie mogę być bladym, krótkowłosym androgenicznym brzydalem.
Kamizelka - Bonjour Bizou
Koszula - It Girls
Top - Rio
Gorset (pod topem) - Bonjour Bizou
Szorty - Ralph Lauren
Kopertówka - Rio
Tatuaże - Evil Panda
Buty - Nelly